Zwyczajny dzień

Chłopiec płakał, muzeum nie zobaczono. SPacer po parku i lody, szybka kawa i metro, i pociąg i dom. W domu wino i gadanie, i śmiech, i kukiełkowy teatrzyk, i łaskotki z chłopcem, i jajecznica z pomidorami i Herbert czytany do wina, i bieg do ubera w deszczu. Teraz 22:45 – WRÓCIŁEM DO DOMU.

Niby dzień jak codzień, ale chciałem zapisać właśnie ten jeden z wielu zwyczajnych dni, bo ta zwyczajność jest piękna!
A ja jestem zjarany!

Migawka z cmentaża

– A gdzie jest tatuś?
– Już tam w górze, skarbie, już tam daleko.
– Ale wróci?
– Kiedyś się spotkacie – kobieta przełyka łzy. – Kiedyś wszyscy jeszcze będziemy razem.
– Super! To ja chcę spać w środku! I zamówimy pizzę! A możemy jutro! Mama, możemy jutro? Już, choć do domu, chcę do taty zadzwonić powiedzieć o tej pizzy! Kiedy tata wróci?
– Niedługo skarbie, niedługo.
– Ti ta tu ta to to! – nucił chłopiec skacząc po całym cmentażu.
– Chcę peperoni, chcę peperoni! I z podwójnym serem!
Odpowiedzią był tylko głuchy szloch.

Obraz naszych czasów, czy może jednak nie? Nieważne. Po prostu mnie poruszyło więc wrzucam!

To już nie są czasy, w których Scarlett Johansson, soccer mommy XXI wieku, przechadza się po Tokio i rozmyśla nad sensem życia. To czasy, w których Donny wali konia pod zdjęcie własnej stalkerki, bo chce cokolwiek poczuć.

EltenLink