Kolejna zmiana, czyli pożegnanie z Warszawą

Drodzy znajomi i przyjaciele,
Chcę powiedzieć raz, by nie musieć powtarzać i tłumaczyć wszystkim znajomym tego samego, ponieważ sytuacja jest dla mnie trudna.
Z powodów osobistych postanowiłem wyprowadzić się na jakiś czas z Warszawy. Nie jest to łatwa decyzja, będzie mi tu wszystkiego brakowało, Warszawa to moje miejsce na Ziemi.
Ale muszę na razie wyjechać, żeby potem móc do niej wrócić. I kiedyś z pewnością wrócę. Choć jeszcze nie teraz.
Wiem, że kilku osobom jestem winien wyjaśnienia. Wiem, że kilka osób zostawiam. Nie szukajcie mnie, bo to ja muszę najpierw znaleźć siebie. Poza Warszawą, może nawet poza Polską. Pozwólcie mi na to.
Wrócę. Na pewno.
PS. W moim obecnym mieszkaniu zostaję do końca miesiąca. Jeśli ktoś chce wpaśćć na pożegnalne piwo – zapraszam.

Dziękuję

Za to, że jesteś jednym z niewielu ludzi, przy których nigdy niczego nie musiałem udawać!
Za to, że przy Tobie nigdy nie czułem się jak niewidomy. Ile kubków potłukliśmy, bo podawałeś mi szybko, nie patrząc, bo znowu zapomniałeś że nie widzę?
Za to, że przy Tobie odzyskałem tożsamość, odzyskałem siebie!
Za to, że czasami potrafisz mi odmówić, kiedy Cię proszę o pomoc w drobnych rzeczach, jak to żebyś zrobił herbatę. Dzięki temu wiem, że kiedy już pomagasz, robisz to, bo naprawdę chcesz.
Dziękuję też za to, że jesteś jedną z niewielu osób, która potrafi poskładać mnie do kupy, kiedy się rozsypię. Zawsze potrafisz mnie rozśmieszyć, nawet wtedy, kiedy (dosłownie) przed chwilą histerycznie płakałem. I za to też dziękuję!
Dziękuję Ci za poczucie bezpieczeństwa, które mi dajesz.
Ten wpis jest dla Ciebie, bo to najbardziej szczery i prawdziwy prezent urodzinowy, jaki potrafiłem wymyślić. Chciałem opowiedzieć innym o tym, kim dla mnie jesteś, ale przede wszystkim, chciałem powiedzieć to Tobie raz jeszcze. Bo zasługujesz.
Wszystkiego najlepszego mordo! Dziękuję, że jesteś! 🙂

Zwyczajny dzień

Chłopiec płakał, muzeum nie zobaczono. SPacer po parku i lody, szybka kawa i metro, i pociąg i dom. W domu wino i gadanie, i śmiech, i kukiełkowy teatrzyk, i łaskotki z chłopcem, i jajecznica z pomidorami i Herbert czytany do wina, i bieg do ubera w deszczu. Teraz 22:45 – WRÓCIŁEM DO DOMU.

Niby dzień jak codzień, ale chciałem zapisać właśnie ten jeden z wielu zwyczajnych dni, bo ta zwyczajność jest piękna!
A ja jestem zjarany!

Migawka z cmentaża

– A gdzie jest tatuś?
– Już tam w górze, skarbie, już tam daleko.
– Ale wróci?
– Kiedyś się spotkacie – kobieta przełyka łzy. – Kiedyś wszyscy jeszcze będziemy razem.
– Super! To ja chcę spać w środku! I zamówimy pizzę! A możemy jutro! Mama, możemy jutro? Już, choć do domu, chcę do taty zadzwonić powiedzieć o tej pizzy! Kiedy tata wróci?
– Niedługo skarbie, niedługo.
– Ti ta tu ta to to! – nucił chłopiec skacząc po całym cmentażu.
– Chcę peperoni, chcę peperoni! I z podwójnym serem!
Odpowiedzią był tylko głuchy szloch.

Obraz naszych czasów, czy może jednak nie? Nieważne. Po prostu mnie poruszyło więc wrzucam!

To już nie są czasy, w których Scarlett Johansson, soccer mommy XXI wieku, przechadza się po Tokio i rozmyśla nad sensem życia. To czasy, w których Donny wali konia pod zdjęcie własnej stalkerki, bo chce cokolwiek poczuć.

Zobaczcie, jak ten człowiek świetnie pisze!

"(…) Ulice wypełniaływielbiące nihilizm, pełne szumnych deklaracji, barwne ławice wykolejeńców, którzy znali się na awangardzie, patchworkowym stylu uzębienia,i na tym, który proszek mocniej tobą trzepnie, kiedy zaśniesz nago na squacie. (…)"

Bartosz Szpak, "Jestem kim chcesz", na motywach "Pigmaliona"

Nie żyje pan Czesław Kurek

Ci, którzy skończyli Laski, na pewno wiedzą, o kim mówię.

Pogrzeb w piątek o 12, w laskowskiej kaplicy.

Jeżeli ktoś z Lasek to czyta, to przekażcie proszę Waszym znajomym, którzy mogli Pana Czesława znać i być może chcą przyjść.

Jak rodzi się przemoc? Franz Kafka, “Przemiana”

"Przemiana" Franza Kafki to swoiste studium izolacji, odmienności, braku zrozumienia, akceptacji. To studium tego, ile jest człowieka w człowieku, i co tak naprawdę definiuje człowieczeństwo. Czy to forma, w jakiej się znajdujemy? Czy kondycja mentalna?
Kafka konfrontuje czytelnika z przemianą na wielu różnych poziomach. Tym dosłownym, w którym główny bohater przemienia się w ogromnego robaka, psychologicznym, kiedy obserwujemy zmiany dziejące się w relacjach bohatera z rodziną, otoczeniem i sobą samym, i narracyjnym, kiedy będziecie czytać "Przemianę" na pewno zauważycie, jak świetnie narracja głównego bohatera ilustruje aktualny stan jego umysłu.
Kafka funduje nam emocjonalny rollercoaster w głąb najciemniejszych zakamarków ludzkiej natury. Czytając Kafkę, musimy się ubrudzić! Musimy wytarzać się w naszych najgorszych nieczystościach, skonfrontować z najpodlejszą stroną ludzkiej natury, która jest jednocześnie tak prawdziwa, tak bardzo nasza!
A zatem, czy to wytarzanie się w nieczystościach naszych własnych uprzedzeń, lęków i niezrozumienia, może na koniec dnia zapeewnić jakieś oczyszczenie?
I jak rodzi się tytułowa przemoc?
Chcecie wiedzieć? To przeczytajcie "Przemianę"! OGromnie zachęcam!

Za dużo palenia odsłona druga! Wpis chyba najbardziej osobisty z dotychczasowych, czyli o tym, czym dla mnie jest kultura!

Jeden płacze słuchając Baha, inny płacze słuchając Iron Maiden. Nie chodzi o to, czego słuchamy, lecz o to, co ta muzyka w nas wzbudza, jak w nas rezonuje. Zarówno Bah, jak i Iron Maiden, mogą inspirować, wzruszać i uwrażliwiać. Dlatego moim zdaniem, podział na kulturę wysoką i niską, jest jedynie wytworem, ludzkim wytworem. Kultury nie da się skategoryzować, podzielić, zaszufladkować. Kultura, to jest to wszystko, co czujesz, oglądając film, spektakl teatralny, czy kreskówkę ze swoim dzieckiem! Kiedy oglądasz ze swoją córką króla lwa na Brodwayu, i zarówno, kiedy wystawiasz (jako reżyser) sztukę Szekspira w londyńskim teatrze, ale też wtedy, kiedy jesteś “podrzędnym” ulicznym artystą… NIE JEST WAŻNE, JAK OCENIAJĄ TO LUDZIE! WAŻNE, JAK TO W TOBIE REZONUJE! BO TO JEST KULTURA, PRZEZ WIELKIE K! TO, CO POWSTAJE Z CIEBIE! TO, CO URODZI SIĘ Z CIEBIE, TWOJEGO POŚWIĘCENIA, I TWOJEJ WRAŻLIWOŚCI! TO JEST KULTURA!

Za dużo palenia!

Właśnie dobiegła końca moja swoista przygoda z serialem TBBT. Z ludźmi tymi śmiałem się, wzruszałem, denerwowałem na nich, płakałem z nimi, z nimi wzrastałem i przeżywałem. Ostatnie 3 odcinki, to były odcinki pożegnalne. Widziałem jak pięknie z widzami żegnają się twórcy. Słyszałem jak pięknie żegnają się z nami, widzami. Po dwunastu latach, Leonard, wzniósł się nad swoją, ogromnie trudną, relację z matką i powiedział jej "Mamo choć uważam że nigdy się nie zmienisz, choć uważam że nigdy nie zrozumiesz i nie zobaczysz tego co mi zrobiłaś, szczerze wybaczam ci i zostawiam moją dysfunkcyjną przeszłość za sobą!" Usłyszeć Leonarda, pozostawiającego za sobą wszystko, co tak długo go trapiło, po tych wszystkich latach… Widz, który wraz z bohaterami wzrastał tak długo, obojętnie wobec tego przejść nie ZDOŁA! I Sheldon Cooper, odbierający nobla ze sceny i mówiący (PIERWSZY raz W ŻYCIU!) nie o sobie samym, lecz o swoich przyjaciołach, swojej Rodzinie! I ostatnie "Thank you" Sheldona, wygłoszone z noblowskiej sceny, było jednocześnie ostatnią kwestią w serialu. Sheldon dziękował nie tylko noblowskiemu gremium i swoim przyjaciołom serialowym, lecz także nam, widzom, którzy z nim wzrastali tak długo! Płaczę tak, JAK NIE PŁAKAŁEM JESZCZE NIGDY W ŻYCIU!

PS: Jak kiedyś będę miał jakieś zwierzątko domowe, to na pewno nadam mu imię Sheldon!
Bazinga? Kto wie!

EltenLink