Piątkowa anegdotka muzyczna. Tak sobie, bez okazji

Stanisław Moniuszko, podczas premiery swojej znakomitej opery – Halki – w Teatrze Wielkim, stał za kulisami i płakał ze wzruszenia, nie mogąc uwierzyć, że właśnie ogląda realizację sceniczno-muzyczną dzieła swojego życia. Stał sobie spokojnie i pławił sie w glorii sukcesu, kiedy nagle zaczął na niego strasznie wrzeszczeć jakiś monter czy inny oświetleniowiec. Ale słuchajcie, jak on strasznie wrzeszczał. Że tutaj, za kulisy osoby postronne wchodzić nie mogą, i że co to ma znaczyć w ogóle, i że w ogóle kto Ci pozwolił człowieku tu wejść? A na koniec nakazał kompozytorowi wynosić się natentychmiast, co kompozytor (prawie z płaczem) skwapliwie uczynił. Moniuszko był tak nieśmiały, skromny i wycofany, że nie umiał wyjaśnić pracownikowi technicznemu, że to on sam skomponował Halkę.
Kiedy wszyscy po premierze chcieli uścisnąć dłoń wspaniałego kompozytora i pogratulować niesamowitego sukcesu, ten (ukryty przed ciekawskimi spojrzeniami) siedział w niedalekiej knajpie, jedząc kotlety z wołowiny i popijając piwem. Pisał jednocześnie list do ukochanejj żony, zalewał się łzami wzruszenia i radości, a nade wszystko chciał być sam. Odnaleziono go jednak i niemal siłą zaciągnięto na proszoną ucztę, pełną arystokracji i wszelkiego innego muzycznego towarzystwa, a biedny Moniuszko marzył tylko o tym, by wrócić do knajpy, zamówić jeszcze jedno piwo i skończyć pisać list.

No to tyle na dzisiaj. Miłego piątku Państwu życzę!

5 replies on “Piątkowa anegdotka muzyczna. Tak sobie, bez okazji”

To trochę inaczej szło XD

Nie na granicy, tylko do swej lubej. No ale, niech będzie. 🙂

Ale przecież tak się zdarzało, w czasach bardziej obecnych np. Georga Michaela nie chciano wpuścić na własny koncert, bo tendy, to tylko główna gwiazda może wjeżdżać. Bardzo mnie torozbawiło. :d

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink